niedziela, 23 lipca 2017

OD Convela (DO Calme)

Droga była długa. Wszyscy kolejno wysuwali się naprzód, pozostawiając mnie i Calme samych z tyłu pochodu. Znalezienie nowych terenów to nie jest wcale taka łatwa rzecz, na jaką wygląda. Trzeba liczyć się z tym, że niekoniecznie znajdziemy to, o co nam chodziło. Musi być zdatnie do życia, bezpiecznie i spokojnie.
To właśnie cel naszej wyprawy.

* * *

Minęło już kilka tygodni odkąd opuściliśmy dawne śmiecie, by przenieść się tu, na zupełnie nowe terytoria. Nie są wcale takie złe, jednak najbardziej ze wszystkiego brakuje mi szumu morza, spienionych fal obmywających moje łapy. To tam zakochałem się w Calme i obiecałem sobie, że gdy tylko nadarzy się okazja, powrócę tam.
Biała wadera poruszyła się niespokojnie przy moim boku, po czym oparła łeb na moim karku. Ciepło jej smukłego ciała było kojące, a jednak chciałem jej coś powiedzieć.
- Calm... nie chcę cię denerwować, ale chyba przyszedł czas, by zaakceptować związek Celestial z Moonem - zasugerowałem delikatnie, trącając jej łapę swoim wilgotnym nosem. Moje starania okazały się być nieudolne i bezcelowe, a słowa spotkały w odpowiedzi tylko zirytowane prychnięcie.
- Miałabym zaakceptować to, że moja córka związała się z jakimś parszywym mieszańcem?! - zdenerwowała się i odsunęła odrobinę, patrząc mi w oczy. Nie ugiąłem się pod tym spojrzeniem.
- Celly go kocha. Nie mówię, że ty też powinnaś, ale chyba dobrze by było przyjąć do wiadomości, że już tego nie zmienimy - powiedziałem cicho i polizałem ją subtelnie. - Nowe tereny, nowe życie, nowe decyzje do podjęcia i stare związki do zaakceptowania. Miłość to jedna z niewielu rzeczy, które przywędrowały tu razem z nami. Na twoim miejscu przestałbym wyżywać się na Moonie i postarał się, by ta jedna emocja została razem z nami, po staremu.

Cal? Przywalisz mi, ofochasz się czy przyjmiesz sugestię?

sobota, 22 lipca 2017

Kangae!



Navigator175
Rasa: Wilk szary czystej krwi.
Imię: Historia imienia Kan jest prosta, bo ,,Kangae" pochodzi z tego samego języka co imię jej ojca, Shiki, czyli japońskiego. Oznacza ono ,,myśl".
Wiek: Kan niedawno skończyła sześć lat.
Płeć: Reprezentantka płci pięknej, a jakże 
Ranga: Jest członkiem już od paru ładnych lat
Stanowisko: Kan kiedyś była zwiadowcą, jednak założyła rodzinę i musiała przerzucić się na inne stanowisko, żeby być bliżej partnera i szczeniąt. Wybrała internistę, wpierw jednak musiała długo przyuczać się do zawodu. Zdaje się, że jest to dla niej lepsza posada; nie ukrywa, że jest bliżej jej charakterowi.
Charakter: Kangae nieco się zmieniła. Owszem, nadal jest cicha, nieśmiała, stroni od dużych zbiorowisk, ale przez te kilka lat dojrzała. Stała się twardsza. Kiedyś unikała kontaktów z nieznajomymi, pozwalała sobie narzucić jakieś zdanie. Teraz jest o wiele bardziej konkretna, wie, czego chce, a jej poglądy są o wiele bardziej stałe i wyraźne. Przez wychowywanie dwójki szczeniąt rozwinęła się w niej stanowczość.
Mocno przeżywała śmierć Graybacka; utrata przyjaciela i swojej pierwszej miłości bardzo ją poruszyła. Szczenięta odeszły zaraz po śmierci ojca; Kan nie chciała narzucać im swych problemów; zresztą, nigdy tego nie robiła. Zawsze trzymała swoje kłopoty w tajemnicy przed innymi, uważając, że pozostali mają własne na głowie. Nie ma sensu zadręczać ich jej sprawami. Owszem, kiedy coś ją przytłaczało, to nie wahała się prosić o pomoc. Na szczęście to się nie zmieniło. Tęskni za Grayem, często wspomina ich spotkanie, zamknięcie w zoo... Narodziny Shiki i Amber.
Nie utraciła jednak nieśmiałości. Nadal obawia się rozmowy z kimś nowym, boi się palnąć głupstwo, jednak lepiej radzi sobie z tremą. Unika dużych tłumów, teraz jednak, kiedy w watasze nie ma wielu nowych wilków, chętnie spotyka się z całym stadem. Wtedy jest rozmowna, bardzo żywo dyskutuje z innymi.
Co będzie, kiedy się wkurzy? Ale tak naprawdę porządnie się wpieni?
Zacznijmy od tego, że jest ona raczej spokojna i ciężko ją doprowadzić do furii. Jesli jednak to się stanie, to jej reakcja zależy od tego, jaki wilk zalazł jej za skórę, jakie ma z nim relacje. Shika i Amber zazwyczaj dostawali w skórę, łapała ich mocno za kark i oczekiwała uległości oraz przeprosin. Grayowi  odpowiadała chłodno, dogryzając mu złośliwie, acz trafnie. Jeśli chodzi o wilki, które są w hierarchii ponad nią, to okazuje szacunek, stara się dusić emocje w sobie. Mimo upływu lat nie zawsze jej to wychodzi i nadal brak kontroli nad uczuciami jest jej wadą; wiele razy powiedziała coś, co wcale nie miało wyjść na światło dzienne.
Aparycja i cechy fizyczne: Kan kiedyś wyglądała nieco inaczej. Miała ciemniejszą sierść i czarny grzbiet, teraz jednak wyjaśniała. Jej włos jest jasno-cielisty, łapy są nieco ciemniejsze. Futro jest długie, szczególnie na ogonie i szyi. Gdyby nie świadomość tego, jak wyglądała wcześniej, to można by pomyśleć, że jest wilkiem arktycznym. Przeczy też temu ciemna, niemal czarna końcówka ogona, którą odziedziczyła po ojcu.
Ogólnie cała Kangae jest drobnej budowy; pod gęstą sierścią skrywa się szczupła wilczyca o długich łapach i niskim wzroście. Często była brana za młodszą, niż jest w rzeczywistości, właśnie przez wątłą aparycję. O jej wieku może też świadczyć powoli pojawiająca się w okolicy oczu i nosa biała sierść. Dodatkowo, na lewym udzie ma dosyć pokaźną bliznę, którą zyskała podczas nieudanego polowania na jelenia z Grayem, Calme i Convelem.
Oczy są wąskie, ciemnobrązowe. Pysk jest dłuższy niż u większości wilków, nos jest otoczony sztywnymi, ciemnymi wibrysami, które można spotkać również nad ślepiami.
Umiejętności: Kan nie jest dobra w sprawach szybkości i siły, za to jej mocną stroną są zmysły i wytrzymałość.
Głos: Jest delikatny, często Kangae mówi dosyć cicho.  Nie zmienił się zbytnio, mimo, że sam charakter nie jest już taki sam, jak dwa lata temu. Zdarza jej się jąkać, szczególnie, gdy rozmawia z kimś obcym lub się denerwuje. Jego barwa jest też zależna od relacji z rozmówcą; mimo że jest nieśmiała, to nie daje sobą pomiatać i słychać to słowach, które wypowiada.
Rodzina: 
* Shika - ojciec Kangae. Jego imię pochodzi z języka japońskiego i oznacza jelenia. Wadera nie znała go, podobnie jak matki i brata. Shika był wilkiem o szaro-cielistej sierści.
*Ulrica - matka Kan. Cała nieśmiałość wadery bierze się właśnie od jej rodzicielki, która miała bardzo spokojny i opanowany charakter. Nikt nie spodziewał się, że tak nijaka wilczyca zwiąże się z porywczym i żywiołowym wilkiem, jakim Shika był w czasach swoich młodości
* Eiche - brat Kangae z jednego miotu, podobny do siostry jak dwie krople wody. Trafił on na farmę owiec, gdzie do dziś zagania barany do zagród. Wilczyca zawsze chciała go spotkać, ale nigdy nie udało jej się tego dokonać
*Grayback - partner wilczycy i ojciec jej szczeniąt. Poznali się tuż po przekroczeniu przez Kangae granicy poprzedniej watahy. Cóż, nie było to miłe spotkanie, ale wraz z upływem czasu oboje zakochali się w sobie i postanowili założyć rodzinę. Zmarł we śnie, prawdopodobnie ze starości.
* Shika II - syn Kan, który otrzymał imię po dziadku. Odszedł z watahy razem z siostrą, którą zawsze się opiekował, ale obiecał kiedyś wrócić i zobaczyć się z matką i ojcem. Teraz układa sobie życie w nowym stadzie, gdzie pełni funkcję zabójcy.
* Amber - córka Graybacka i Kangae. Niemowa od urodzenia. Rodzeństwo zawsze trzyma się razem, a narwany charakter wadery i spokój jej brata tworzą idealne połączenie.
Partner: Kiedyś Grayback, teraz jest sama. Nie szuka nowego partnera, ale czasem samotność ją przytłacza, szczególnie, kiedy wraca nocą do opustoszałej jaskini.
Potomstwo: Shika i Amber, oboje dorośli i odeszli w swoją stronę.
Historia: Kan jest córką dwójki wilków szarych. Urodziła się w bardzo niewielkim miocie, była w nim tylko dwójka szczeniąt. Nie przyszła na świat w lesie jak można się było spodziewać. Jej rodzice zostali mylnie wzięci za duże psy, ludzie ich złapali i umieścili w schronisku. Tam też urodziły się wilczęta. Kangae szybko znalazła nowy dom, cóż, ciężko się dziwić. Szczeniętom zawsze jest łatwiej w tej kwestii. Miała być prezentem dla ich małej córki. Ludzie wychowali ją jako potulną maskotkę rodzinną, na którą wołali Lota. Wadera nie widziała świata poza nimi, unikała sprawiania kłopotów jak ognia, a największą karą była dezaprobata Pana lub Pani. Pod dachówkami spędziła prawie dwa lata, przestając powoli być uroczym szczeniakiem. Była coraz bardziej podobna do pełnokrwistego wilka i tylko obroża świadczyła o tym, że nie pochodzi z dziczy... no i to, że na komendę potrafiła siadać, przychodzić, aportować, podawać łapę, warować, chodzić grzecznie na smyczy. Mimo tego wszyscy przechodnie obchodzili ją szerokim łukiem, kiedy szła chodnikiem na spacerze.
Pewnego dnia jednak się to skończyło. Miasto zaczęło podupadać i w pewnym momencie małżeństwo, wraz z ich córeczką, postanowiło wyjechać. Zostawili ukochaną Lotę i zniknęli. Wtedy Kangae udała się w las, który był najbezpieczniejszym miejscem w okolicy. Tułała się po nim przez jakiś czas, próbując rozpaczliwie utrzymać się życia. Nie potrafiła polować, żywiła się padliną i znalezionymi owocami oraz grzybami. Czasem udało jej się zabić chorego zająca i było to dla niej niebotycznym wyczynem.
Po długiej podróży wtargnęła na tereny pewnej watahy i została zaatakowana przez jej członka. Nie podejrzewała wtedy, że znalazła nie tylko dom, ale również miłość.
Ciekawostki:
- Lubi konwalie i dzikie bzy
- Jej ulubionym drzewem jest brzoza
- Lubi zimę
- Nadal nie nadrobiła wszystkich braków i nie jest orłem w polowaniu
- Ma awersję do igieł. Aichmofobię.
- Lubi ryby
- Zna wiele bajek i pieśni
- Trochę inaczej podchodzi do ludzi, niż większość wilków.
Inne zdjęcia: -
Sterujący: wilczyca.z.ksiezyca@gmail.com
Mordusia [H], [D]

piątek, 21 lipca 2017

OD Moona CD Celestial

-Celly -powiedziałem łagodnie i przybliżyłem się do wadery.
-Nie! Nie rozumiesz! Nienawidzę tego parszywego gnoja! A mojej matki też! Jest z tym głupkiem, sama jest głupia! Nigdy mnie nie rozumie! -Celestial skoczyła w krzaki i popędziła w stronę dawnego miejsca zamieszkania. Wszyscy stali jak skamieliny. Oprócz Calme.
 -Widzisz!? Widzisz co narobiłeś z moją małą Celly? Twoja wina parszywy mieszańcu!-Wadera splunęła mnie jeszcze paroma przekleństwami a ja rzuciłem się za Celestial. Wyczułem ją, Siedziała w jaskini Calme. Płakała...
-Celly...kotku co jest?-zapytałem ostrożnie wchodząc do jaskini.
-A co by miało być!?- warknęła przez łzy.-Gdyby nie ten Mirabilis, Snorri dalej by żył! A do tego jeszcze ta Calme! Gdy zginą Snorri nie rozpaczała! A ten parszywy gnój owiną ją sobie wokół łapy, ona się nie spierała!- Podszedłem do wilczycy i położyłem się obok.
-Celly- wyszeptałem- Celly, nie rozpaczaj tak... Widać, to miało się stać. Życie to nie prosta ścieżka, życie to ścieżka na której znajdziesz wiele wzniesień, wiele zagłębień, wiele przeszkód. Ale, życie toczy się dalej... Nie wolno zamykać się w jednym rozdziale. Celly no chodź już -polizałem wilczycę po uchu i wstałem.

Celly? (Moja piękna przemowa była piękna)

OD Moona CD. Celestial

 - Nie... - zaśmiałem się - Choć chyba ma zamiar - pokazałem głową Alfę która piorunowała mnie wzrokiem. Powoli oddalaliśmy się od terenów watahy, minęliśmy krzak w którym mnie ukryto gdy byłem młody.
- Pamiętasz? - wskazałem łbem miejsce w którym pierwszy raz się spotkaliśmy. Celestial zaszkliły się oczy i uśmiechnęła się do mnie słabo. 
- Ja nie chcę odchodzić... - wyszeptała - Tyle wspomnień, wszystko pamiętam... - wadera stanęła, reszta watahy się zatrzymała i z ciekawością przypatrywała się Celly. Wciąż stała, z oczu wypłynęły jej łzy. Calme ponownie spiorunowała mnie wzrokiem, jakby chcąc mnie zabić. Trąciłem nosem Celestial ale ona nie odpowiedziała. Nawet się nie ruszała. Wreszcie podszedł Convel. 
- Celly? Co się stało?-zapytał i trącił ją nosem.

Celly? <3

Moon!

© Conrad Tan
Rasa: Jest on mieszanką wilka polarnego oraz psa, owczarka niemieckiego. Krwi psa ma dość mało, gdyż jego matka w połowie była psem.
Imię: Jego imię to Moon. Nazwała go Celestial po jego błyszczących w blasku księżyca oczach.
Wiek: Ma on 2 wiosny.
Płeć: Zdecydowanie basior.
Ranga: Gamma.
Stanowisko: Naganiający.
Charakter: Od czasu gdy był jeszcze szczenięciem bardzo się zmienił, co zauważyć mogą wilki które od początku jego życia w watasze mu towarzyszyły. Moon, jest dobrym wilkiem. Doskonale rozumie uczucia, nawet jeśli ich nie doznał. Najczęściej myśli o innych, nawet nie tych najbliższych. Lubi spotykać się z członkami watahy, lecz zwykle inne wilki go nie akceptują. Sam nie wie dlaczego, może to przez kolor futra? Nietypową sylwetkę? Nie wie. Ale stara się nawiązać przyjaźnie. Jak na razie jedyną osobą jaka go akceptuje jest jego partnerka, Celestial. Wątpi także że kiedyś zdobędzie choć trochę sympatii od Calme. Moon szybko nie odpuszcza. Dąży do celu choćby nie wiem co. To bardzo cierpliwy basior.
Aparycja i cechy fizyczne: Moon, to dość chudy, lecz umięśniony basior.  Ma silne, chude i długie łapy, przez co bardzo szybko biega. Jego pysk jest przeciętnej długości, o mocno umięśnionych szczękach, i twardych zębach. Na jego głowie mieszczą się dosyć duże szpiczaste uszy. Jego ogon jest długi i futrzarzy, co pozwala mu na wspinanie się na drzewa. Oczy Moona są mocno złote oraz błyszczące. Wilk ten ma również bardzo długie i gęste czarne futro, co pozwala mu przeżyć nawet największe zimno. Jego skóra jest twarda (jak u słonia) lecz brzuch to jego słaby punkt (jak pięta u Achillesa). Ma on wielkie ostre pazury które potrafią zrobić bardzo głęboką ranę. Posiada on bliznę na przedniej prawej łapie, która też jest jego słabym punktem (jak druga pięta), lecz trudno ją znaleźć pod wielką kupą futra.
Umiejętności: Moon bardzo szybko biega dzięki swoim długim chudym łapom, oraz potrafi wspinać się na drzewa dzięki długiemu ogonowi. Choć za szczenięcych lat bardzo lubił pływać to zmieniło się z czasem. Nie że nie potrafi pływać lecz nie potrafił by się wydostać z rzeki, która miała by przeciętny nurt. Basior ma także bardzo wyostrzony wzrok.
Głos: Jego głos jest donośny oraz niski. Bardzo dobrze go słychać gdy przemawia, ponieważ słowa mówi bardzo wyraźnie oraz głośno. Mimo tego potrafi on szeptać choć i tak wychodzi to dość marnie.
Rodzina:
- Matka: Dobra, uczciwa i kochająca wadera. Moon nie pamięta jej imienia ponieważ porzuciła go gdy był bardzo młody.
- Ojciec: Nie zna, nigdy nie poznał
Partner: Jego partnerką jest Celestial, przyszła Alfa i córka Calme oraz Convela. Pomimo trudności, i sprzeciwu wywołanego przez waderę, Moon dalej ją kochał, a ona pewnego dnia odwzajemniła jego uczucie.
Potomstwo: Moon ma 2 synów - Kasaia i Snorriego II.
Historia: Urodził się w pewnej watasze. Pewnego dnia wrogie wilki napadły na rodzinny dom Moona. Wszystkie wilki zaczęły uciekać została jedynie matka Moona która biegła wolno z szczeniakiem w zębach. Nie mogła dalej uciekać z nim, więc pozostawiła go w krzakach z nadzieją, że ktoś go odnajdzie i wychowa. Tak też się stało. Szczeniak odnaleziony przez Celestial został przyjęty do watahy. Nie miał tam przyjaciół. Jedyną osobą z którą rozmawiał była właśnie Celestial. Pewnego razu na wyprawie Moon powiedział waderze co do niej czuje. Lecz ona odrzuciła go. Po pewnym czasie do watahy dołączył jego stary przyjaciel Snowy. Celestial wtedy tak naprawdę się w nim zakochała. Parę miesięcy później Snowy zaginął, i już nigdy nie przyszedł do watahy. Gdy Moon wyruszył na samodzielną wytrawę stała się tragedia, ponieważ Alfa watahy w której przebywał umarł, w walce o życie dwóch szczeniąt. Celestial wtedy popadła w rozpacz i nikogo już nie kochała. Moon po powrocie zdołał opanować waderę, i przyzwyczaić ją do siebie, powoli przyzwyczajając ją, też do reszty watahy. I tu jak na razie kończy się historia tego basiora. Lecz świat jeszcze przed nim...
Sterujący: Lady_cokie

OD Calme

Wodospad. Kaskady krystalicznej wody, las który zna wschód i zachód słońca. Musi to teraz zostawić. Musi ruszyć. Biała wadera wtuliła głowę w gęste futro partnera. Tak, to ja. Muszę poprowadzić watahę na nowe tereny, ale to nie łatwe gdy kochałam te stare. Łzy napłynęły mi do oczu gdy zobaczyłam grobowiec Snorriego, pozwoliłam im opaść na ziemię.
- Byłeś wyjątkowym wilkiem - prawie wychrypiałam. Convel polizał mnie po uchu, Parszywy Mieszaniec, to jest Moon delikatnie dotknął nosem mojej łopatki. Warknęłam obnażając zęby.
- Odsuń się gówniarzu, chcę być sama!
Czarny wilk przekrzywił głowę i wymownie spojrzał na Convela, który posłał mu mordercze spojrzenie. Jako jedyny wiedział co przeżywam. Chociaż, była jeszcze...
- Kangae! - zawołałam głośno. Odpowiedziało mi dźwięczne wycie z tyłu naszego pochodu. Machnęłam ogonem na Convela by teraz on wysunął się na prowadzenie i truchtem zbiegłam w dół górki po której właśnie wspinała się wataha.
- Kan! - uśmiechnęłam się widząc znajomą wilczycę. Zbliżyłyśmy się do siebie podczas gdy obie miałyśmy szczenięta w tym samym czasie. Odwróciłam szybko głowę. Odeszliśmy. Wkroczyliśmy na Tereny Niczyje.
- Nie martw się - wilczyca szturchnęła mnie w bok. Uśmiechnęłam się mimo woli. Będzie dobrze. Będzie lepiej.

Ktoś opisze jak docieramy na nowe tereny? :3

Otwarcie!

Witam was kochani watahowicze!
Niniejszym mogę ogłosić, że przenieśliśmy się na nowe tereny którymi jest tenże blog. Wciąż trwają drobne prace, jednak dobiegają już końca i mam nadzieję, że nie będą na tyle widoczne by zmniejszyć Wam komfort odwiedzania naszego bloga. Tak więc, bez zbędnej zwłoki pozwalam reszcie administracji również się przywitać i powiedzieć coś od siebie.
NASZ LAS ZNÓW JEST OTWARTY!
Calme
Ps. Czekam z niecierpliwością aż pozostali członkowie doślą formularze swoich wilków, bądź opublikują te powstałe.