piątek, 21 lipca 2017

OD Calme

Wodospad. Kaskady krystalicznej wody, las który zna wschód i zachód słońca. Musi to teraz zostawić. Musi ruszyć. Biała wadera wtuliła głowę w gęste futro partnera. Tak, to ja. Muszę poprowadzić watahę na nowe tereny, ale to nie łatwe gdy kochałam te stare. Łzy napłynęły mi do oczu gdy zobaczyłam grobowiec Snorriego, pozwoliłam im opaść na ziemię.
- Byłeś wyjątkowym wilkiem - prawie wychrypiałam. Convel polizał mnie po uchu, Parszywy Mieszaniec, to jest Moon delikatnie dotknął nosem mojej łopatki. Warknęłam obnażając zęby.
- Odsuń się gówniarzu, chcę być sama!
Czarny wilk przekrzywił głowę i wymownie spojrzał na Convela, który posłał mu mordercze spojrzenie. Jako jedyny wiedział co przeżywam. Chociaż, była jeszcze...
- Kangae! - zawołałam głośno. Odpowiedziało mi dźwięczne wycie z tyłu naszego pochodu. Machnęłam ogonem na Convela by teraz on wysunął się na prowadzenie i truchtem zbiegłam w dół górki po której właśnie wspinała się wataha.
- Kan! - uśmiechnęłam się widząc znajomą wilczycę. Zbliżyłyśmy się do siebie podczas gdy obie miałyśmy szczenięta w tym samym czasie. Odwróciłam szybko głowę. Odeszliśmy. Wkroczyliśmy na Tereny Niczyje.
- Nie martw się - wilczyca szturchnęła mnie w bok. Uśmiechnęłam się mimo woli. Będzie dobrze. Będzie lepiej.

Ktoś opisze jak docieramy na nowe tereny? :3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz