Wiara

Bóg


Nasza wataha posiada jedynie jednego boga, a jest nim Lyka. Przedstawiany jest jako bóg-cień. Jest wszechbogiem - oznacza to, że zajmuje się każdą dziedziną życia wilków. Jest on również protoplastą całego rodu wilków. Wszelkie podania donoszą, że jest on wilkiem skorym do pomocy, jednak nie znającym litości dla zdrajców. Można go spotkać również pod imionami Wszechojciec, Rycerz Cienia, Pocieszyciel oraz Milcząca Zemsta.
Pomagają mu słudzy zwani Teernami, występujący pod postacią kruków.

Krainy życia pośmiertnego


Życie przeżyte w zły sposób
Jeśli wilk za życia nie przestrzegał praw, był niesprawiedliwy i zasługiwał na najgorszą karę, z pewnością ją otrzyma. Po pierwsze, wilk ten nie otrzymuje ostatniej posługi - jego ciało należy wywlec na najbliższą polanę, aby ptactwo i inne zwierzęta mogły pożywić się jego ciałem. 
Tao wilka zostaje na Ziemi, przez co wilk odczuwa wszystkie swoje potrzeby - jednak nie może ich zaspokoić w żaden sposób. 

Życie przeżyte w dobry sposób
Po śmierci dobry wilk trafia do krainy zwanej Nasturią. Spotyka tam wszystkich swoich zmarłych bliskich, a także odczuwa wszechobecny spokój i szczęście. Jest tam pod dostatkiem zwierzyny łownej i świeżych potoków. Według niektórych kraina ta przypomina las wiosną lub latem, a według innych - las znajdujący się na chmurach.
Ceremonia pogrzebowa musi się odbyć z szacunkiem do zmarłego. Należy zakopać go pod drzewem, aby Posłańcy mogli zabrać jego tao do Nasturii. Wilki te po śmierci często opiekują się swoimi żyjącymi krewnymi.

Powstanie Lyki

Legenda o powstaniu Lyki (autor nieznany)

Dawno, dawno temu, gdy ziemia była jeszcze młoda wilki nie miały własnego boga - żyły w anarchii i smutku, nie czując żadnego ciepła pochodzącego od siły wyższej. Dopiero cud, który się stał zapoczątkował ich wiarę.
W pewnej watasze urodził się syn - był on potomkiem szanowanej rodziny alf, po długich konsultacjach z szamanem zdecydowano się nazwać go Lyka. Wszyscy wierzyli, że został zrodzony do wyższych celów - rządzenia stadem godnie i sprawiedliwie. Lyka poddawany był wielu testom, naukom i sprawdzianom - wszelkie zdał pomyślnie. Nikt nie miał wątpliwości, że będzie wspaniałym dowódcą. Kilka lat potem młody Lyka został dowódcą na miarę złota. Był wykształcony, odważny i nieustępliwy, przypisywano mu wszystkie pozytywne cechy. Niestety, wszystko się kiedyś kończy... Niedługo potem na jego teren wtargnęli ludzie, a wszystkie stworzenia poczuły się zagrożone. Pewnego razu, kiedy Lyka przechadzał się po lesie, usłyszał wołający go, skrzekliwy głos.
- Czego chcesz? - zapytał, próbując odnaleźć osobę, która go woła wśród gęstwiny. - Co robisz na nie swoich terenach?
- Jestem Teernem. - zaskrzeczał ponownie głos. - Wysłańcem. Pomagierem. Czekamy na ciebie.
- Wy.. na mnie..? - zdziwił się basior. - Po co? Tu jest moje miejsce... 
Nagle coś zleciało z gałęzi, a następnie stanęło przed młodym basiorem. Był to czarny jak noc kruk, a jego oczy były czerwone, zupełnie jak krew.
- Niedługo Twoje plemię będzie musiało stanąć do walki z ludźmi. Nie przeżyjesz tego, ale uratujesz cały swój ród. - odpowiedział Teern. - Twoje potomstwo będzie liczne jak gwiazdy na niebie... 
- Ale ja nie chcę umierać! - zaprotestował przestraszony Lyka. - Przecież.. mam partnerkę i szczeniaki.. 
- I nie umrzesz. - Kruk potrząsnął głową, po czym zerwał się do lotu. - Wspomnij moje słowa!
"Dziwne" - pomyślał Lyka - "A co, jeśli naprawdę mnie to czeka...? Co, jeśli będę musiał bronić swojego rodu? Stanę w jego obronie. W końcu po to się narodziłem." Nazajutrz jeden z młodych posłańców wbiegł do Legowiska, rozsiewając wokół siebie panikę. Jego szyja była całkowicie rozszarpana, a on sam zdążył jedynie powiadomić watahę o zbliżającym się zagrożeniu. Lyka już wiedział o co chodzi - przepowiednia się spełniła. Basior ukrył całą swoją watahę w bezpiecznym miejscu, a następnie samotnie udał się na starcie z istotami, które miały przynieść zagładę jego rodzinie. Walka była nierówna i niesprawiedliwa - ludzie mieli karabiny, on sam zaś tylko pazury i kły. Koniec końców, zostali sami z pewnym mężczyzną. Lyka zaciskał szczęki na jego nadgarstku, tuż przy tętnicy, a mężczyzna dusił przywódcę. Oboje walczyli o życie. Niedługo potem rozpłynęły się wszelkie ziemie, całe otoczenie. Lyka poczuł tylko, jak pod jego naciskiem tętnica pęka, a następnie usłyszał donośny krzyk. Potem poczuł upadek, i ogromny, przeraźliwy ból. Załkał cicho. Obok niego leżało sztywne, zimne ciało mężczyzny. Obronił swój ród. Jego rodzina jest bezpieczna. Już nic się nie liczy. - To nie będzie bolało. - Usłyszał ten sam skrzekliwy głos.
I rzeczywiście nie bolało.
Obudził się w pięknym miejscu, gdzie czuł wszechobecny spokój i radość. Nic już go nie bolało, był cały i zdrowy. Wiedział jedynie, że musi się o kogoś troszczyć. Nagle zapragnął być tam, gdzie kiedyś - i w mgnieniu oka się tam znalazł. Ku swojemu zdziwieniu, ujrzał tam tysiące, miliony stworzeń takich jak on - szczęśliwych, wolnych. 
Tak właśnie te stworzenia zyskały swojego jedynego boga. Co do niego, nadal żyje w swoim małym raju wraz ze swoją rodziną i wszystkimi poległymi, a także opiekuje się całym swoim rodem, od tamtego momentu zwanym Wilkami.


Przesądy

Kruk, który upadł pod łapy
To bardzo zły omen - zwiastuje on śmierć. Kiedy wilk idzie przed siebie, a nagle przed nim spadnie martwy lub ranny kruk znaczy, że wkrótce czeka go śmierć.

Przebywanie w rzece po zmierzchu 
Z tym także wiąże się przesąd - wilki wierzą, że w ten sposób kusi się zmarłe wilki, aby je zabrały na tamten świat. Może to prawda, a może to po prostu nurt..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz